piątek, 27 listopada 2009

Nie wierze ze to widziales !

Saga Ellisa
Pamietacie jak w pamietnym sezonie regularnym THE sezonie regularnym, zastanawialismy sie kto ma najajasniejsza przyszlosc czy Wade, Lebron, Dwight, Melo , Amare, Paul, Deron i czasami u kogos wyskoczyl Monta Ellis, ogolnie pare motorow pozniej Ellis znow gra jak osoba nalezacego do w/w grona.
(Chyba by sie nikt nie spodziewal Dwight dominuje lige i wygrywa, jest bardziej Russellowski niz Wiltowski(Lebron) w swoim wygrywaniu, Melo dolaczyl sie po paruletniej nieobecnosci a Chris Paul nie dosc ze nie jest juz najlepszym PG w historii czy tez przyszlym najlpeszym PG w historii bo wszedl do ligi Derrick Rose to jeszcze w tym roku przyszedl Brandon Jennings - kupa naprawde zajebistych)

Fajne nazwisko, medialne fajne, mialem przyjemnosc uchwycic jego gre w ostatnim meczu z Dallas. Sluchajcie jesli to prawda ze Ellis jest na rynku albo byl na rynku to jesli ktos nie skorzystal to zdecydowanie zmniejsza swoje szanse na mistrzostwo i pare dobrych serii w playoffs. Szkoda ze gra w GS i nie mozemy go ocenic w half courcie tylko bardziej po Nashowemu biega biega i jeszcze raz biega. Gosc ma jedna z unikalnych mozliwosci w lidze ktore zachwycaja za kazdym razem - Lebron ma sile, Paul ma szybkosc, Wade ma wejscia a Ellis ma lewitacje gosc ma poduszki powietrzne, jakby to komentowal Dick Vitale to by to brzmialo ''He's LEVITATING Baby !''
Moze sie nie udowodnil w playoffs ale talent ma jest w nim troche za duzo szalenstwa i glupoty ale chyba wolalbym jego zamiast Roya.
Inni ukryci przyszli Mistrzowie
Bogut : przed tym sezonem czytalem cos ze bez niego obrona jest jak bez mutombo ale nie widzialem na wlasne oczy wiec stwierdzic nie moglem, w tym roku jakos na poczatku scoutowalem albo jakby to powiedziec donniewalshowalem Jenningsa i co by nie mowic ten Bogut zajebisty jest. Stary dobry klasyczny bialy czolg, prosto od pluga z fajnym podaniem, fajnym outletem, fajnym hakiem, dobra zbiorka i obrona, jak dla mnie gamechanger pokroju Paua Gasola w odpowiedniej druzynie, nalecialosci Billa waltona w jego grze.

Houston: kurcze to jest druzyna zbudowanego z najwyzszej klasy supportu, najwyzszej polki lidera, nic dziwnego ze co roku jak traca albo McGradyego albo Yao to nie wiele traca, Scola troche spadl w moich notowaniach, podobnie Brooks choc mysle ze szybko by sie obudzil u boku Dwighta ale Battier, Ariza sa tak jakby bezcenni gwiazdy i lidera nie warci, innego gorszego supportu tez nie, maja idealne kontrakty, idealnie sie nadaja do koncepcji gry zespolowej jaka wciaz jest koszykowka i mysle ze duet Ellis-Yao- najlepszy i najkompletniejszy support na swiecie mogla by tu wiele zdzialac

środa, 18 listopada 2009

Młode wilki czyli pare słów o Wschodzie

3 tygodnie sezonu za nami i można by powiedzieć widać wszystko jak na tacy. Można by napisać, że dziwny, że wyrównany, że pełen zaskoczeń, ale chyba każdy taki jest, co roku nie do przewidzenia.

Zaczynamy od Wschodu, czyli od największej sensacji sezonu Milwaukee Bux
Zasada numer jeden nie stawiaj przeciwko nim w domu to jedna z tych drużyn, która gra twardo, broni i rzuca na przeciwnika regularnie 8-10 zawodników, którzy dzięki systemowi Skilesa utrzymują Bucks w każdym meczu, szczególnie u siebie. Sa obsadzeni na dwóch najważniejszych pozycjach w lidze - Jennings i Bogut , a na skrzydłach maja taka mieszankę ze potrafią sie z każdym zmatchupowac. Sa jeszcze młodzi i głupi wiec nie dawałbym im dużych szans na wyjazdach przeciwko tym mocniejszym, ale myślę ze sezon w stylu 30 wygranych w domu i jakieś 15 na wyjeździe ze zdrowym Reddem jest jak najbardziej w ich zasięgu.
Przewidywany bilans 45-37


Atakują jakby bronili, czyli Charlotte Bobcats.
Jak powiedział Larry Brown po pozyskaniu SJacksona. Chandler z Diawem ominęli camp w październiku, rookies nie mieli swojej drużyny w summer league i rookie campu(widać efekty kryzysu i profesjonalizmu Bobcats CEO), Felton skręcił kostkę w jednym z pierwszych meczy sezonu, Bell miął ominąć cały sezon wiec tak naprawdę wszyscy sa w tyle i będziemy musieli poczekać jeszcze jakiś miesiąc aż zaczną grac Brown basketball. Podsumowując Bobcats każdy trade jaki zrobili to znacząco się polepszyli Diaw jest lepszym playmakerem od Richardsona. Vlade więcej wnosił do ataku niż Shanon. Tyson jest lepszym obrońcą niż Emeka. Jackson jest lepszym zawodnikiem od Bella to zwyczajnie nie może się nie udać.
Przewidywany bilans 43-39

Mismatch nightmare czyli Atlanta Hawks
Mimo iż Woodson nadal pozostaje najgorszym najlepszym trenerem w lidze to udało mu sie przekonać (albo sam sie przekonał) Josha Smitha ze rzut za 3 to nie jest jego najmocniejsza strona (jeszcze jakby ktoś przekonał Wade'a). Hawks to tacy upgradowani Bucks tylko ze zamiast grac Bellem, Delfino i Ilyasova Graja trzema potencjalnymi allstarami. Wielki szacun dla Horforda może i nie ma ruchów jak Hilario czy Gasol, ale jest solidny do bólu w ataku, nie sili się sie na nic, nie stara się kreować, kozłować niczym Zach tylko gra to co powinien i do tego jest jednym z lepszych obrońców w lidze. Aha i jeszcze jedno Hawks od lat mocno zaczynają graja ze sobą od dobrych kilku lat, w ich systemie nie za wiele się zmieniło na tym polega ich wielka przewaga nad drużynami zgrywającymi się i wolnostartujacymi

Przewidywany bilans 48-34

Wades czy Heat ? Heat czy Wades ?
Po świetnym początku szybko przyszło zmęczenie i juz z Nets wyglądali jak drużyna sprzed roku, Beasley bezsilny, Jermaine kontuzjowany, Wade Wade Wade. Nie dawało sie tego oglądać, nic dziwnego, że przegrali z Cavs(wielkie zwycięstwa Cleveland, jako ze grali drugi mecz back2backa, tylko mocne drużyny wygrywają drugi mecz back2backa i tylko bardzo mocne robią to na wyjeździe) a teraz z Thunder, tak jakby wrócili do punktu zero. Z jednej strony kibicowałem im by wygrali te mecze idealna okazja by wyrobić jakąś przewagę nad Magic, mięć przewagę parkietu na playoffs a z drugiej chciałem żeby przegrali, bo wiem ze to zwyczajnie nie jest drużyna, która jest w stanie cos osiągnąć szczególnie w playoffs. Licze ze Riley sie przebudzi ze snu w którym widzi Bosha Lebrona i Wade w koszulkach Heat co jest nierealne jak wyobrazimy sobie ze każdy Bedzie chciał po 90-5 czy 120 za 6 lat kontrakt ale chyba cale te gadanie chciałbym grac tu chciałbym grac tam tylko komplikuje sprawę. Heat mieli okazje ścignąć Jacksona za darmo, nie zrobili tego. Już na rynku jest Ellis, pojawi się się Gay, pewnie tez Hamilton i Prince. Z łatwiej dostępnych jest Brand i Dalembert, ale ci nie wiem czy za bardzo wnieśliby wiele do gry szczególnie ten drugi. Sleeper- Dorrel Wright- długi i atletyczny aż dziwne ze tak mało gra. Mimo wszystko biorąc pod uwagę nauczki z zeszłego sezonu, to że rok temu nie mieli dłuższego winning streak niż 3, są lepiej zgrani i Wade nie będzie musiał co kilka meczy dawać sobie na luz i się nie pojawiać to możemy się spodziewac sporego odzwierciedlenia tego w ich bilansie.

Przewidywany bilans 49-33 (bez zmian) 55-27 (po dodaniu playmakera)

To ptak to samolot to byk!
Noah w końcu spełnia swój potencjał, jak dla mnie przyszłość ligi i Chicago, czołowy defensywny Center i energizer, do tego wielki powrót Denga, który wyrobił se kontrakt na połamanym Wadzie by potem samemu sie połamać przez dwa lata, Rose jeszcze nie może sie otrząsnąć z kontuzji kostki i nie za bardzo wiadomo czy tak Bedzie grał do końca sezonu czy musi sobie trochę pograć, Salmon zawsze mi wyglądał na idiote w Sixers a tymczasem jest bardzo produktywnym niskim, co by nie mówić twardy i mocny skład z bogata ławka i trenerem, który ma najlepsze zagrywki na zakończenie meczu. Obejrzycie sobie końcówki Bulls- Celtics playoffs czy tez Nuggets - Bulls. Del Negro jest czarodziejem, zawsze któryś z zawodników jest otwarty jakby to była piłka przy stanie 2-0 a nie na kilka sekund do końca.
Aha czy w lidze jest lepszy niski obrońca od Rose'a ? Jeszcze nie w tym roku(kostka) ale kolejny rok będzie przełomowy dla niego - superstardom. Najbardziej kompletny zawodnik na obu końcach boiska od wielu lat żeby nie powiedzieć od Jordana.
Przewidywany bilans 45-37 (jeśli rose będzie tak grał jak gra) 50-32 (jak bedzię grał jak sophmore a nie jak rookie a raczej na odwrót)

środa, 11 listopada 2009

Heir Apparent ?

Wade dostaje nową parę butów i nie dziwota że najwyższa pora się zastanowić czy też raczej zdać sobie sprawę że Jordan jako ten przechodzący na emeryturę przekazuje stery Jordan brand w pewne ręce. Z Chicago, z pierścieniem, od tego samego trenera(Tim Grover) trochę podobieństw w stylu i grze i biorąc pod uwagę jaki miał wybór to co poniektórzy muszą czuć się zawiedzeni. Wade mimo iż jak niegdyś donosiły badania rynkowe był najbardziej marketingowym nazwiskiem jakoś nigdy nie był w stanie otworzyć swojej własnej marki czy też miał nieodpowiedni timing. Najpierw trafił pod Converse - filia Nike - gdzie ludzie nie specjalnie poza pierwszym modelem potrafili mu wykreować coś do noszenia tak później rząd kontuzji jednoznacznie przekreślił jakiekolwiek marzenia i plany Converse i Wade by stać się potentatem na rynku, szczególnie że takie marki jak Lebron, Kobe, Rbk NBA, Nike NBA wypuściły na rynek o wiele ciekawsze produkty o samym Jordan Brand nie wspominam. Tak więc Wade od tego roku przeszedł do starszego brata czy tez firmy matki i promuje najlepsze buty na świecie czy szerokopojęte Jordany. Ciekaw jestem popularności a także wyglądu a przede wszystkim jaka będzie odpowiedź dwóch głównych rywali Lebrona i Kobe, którzy mimo iż posiadają swoje marki na pewno troche im gul skoczył jak dowiedzieli się że to Wade będzie pierwszym i jedynym zawodnikiem po Jordanie noszącym buty jego marki Air Jordan's.
W czwartek wielki test przed Heat i Wadem, na pewno jedno z lepszych indywidualnych widowisk jakie będziemy mieli przyjemność obejrzeć w sezonie regularnym.
Co do samych Heat to po obejrzeniu paru meczy widać niewątpliwą różnice w poziomie gry na każdej pozycji ale widać też dużo miejsca na poprawę. Q Chalmers a także Beasley zdecydowanie muszą poprawić skuteczność z dystansu, pudłują kupe rzutów. Wade mógłby powrócić do korzeni i nie oddawać więcej niż 100 rzutów zza 3 w sezonie jak to miało miejsce przez pierwszych kilka sezonów i odpuścić se te bombardowanie z daleka gdyż nie było to i nigdy raczej nie będzie to jego mocną stroną. Z wysokich jedynie Haslem nie zawodzi, JO trochę dużo się przewraca jak na kogoś kto ma podobno koordynacje na najwyższym poziomie i gra w NBA o Joelu Anthonym i jego koordynacji można by wiele powiedzieć. Z jednej strony szkoda psuć bo atmosfera w klubie jak widać dopisuje a z drugiej strony brakuje play makerów i może warto by pokusić się o Stephena Jacksona.

MVP MVP !!! No nie ma co, schudł , zmądrzał jest w życiowej formie, ma to spojrzenie i chce tylko jednego. Biorąc pod uwagę jego umiejętności a wachlarz zagrań ma naprawdę ogromny może czas najwyższy pomyśleć o Nuggets w kontekście drużyny będącej w stanie zdetronizować Lakers a już na pewno jako czołowej sile Zachodu. Co by nie mówić to mają w tym roku wredną pake. Afflalo, Lawson, Kenyon Graham czy Andersen niespuszczają tonu w obronie i każde zagranie w obronie jest na poziomie playoffs, nie ma odpuszczania, nie ma łatwych punktów i nie ma layupów. Smith jako poor man Kobe widać zmądrzał i postanowił zmienić swoje życie jak i karierę, z jego wypowiedzi przed pierwszym meczem można było zrozumieć że zamierza się bardziej przyczyniać do wygranych zespołu niż poprzez ciskanie średnio 7 razy zza łuku i jak widać starter czy nie starter nie będzie miał z tym problemów.

Pare wniosków z gry Wizards vs Heat.
Arenas career hi w stratach, ale sposób w jaki tracił piłki naprawdę oszołamiający i unsuperstarlike, widać było zupełny brak zrozumienia systemu, tego co chce Flip i tego jak ma grać. Bez swojego stylu i polotu pare szalonych trójek ale nic poza tym, Caron podobnie zagubiony i podobnie bez formy. Trochę należałoby się zastanowić czy te wszystkie lata przegrywania, tankowania , grania o nic i bez nadziei nie wplynęły trochę na psychikę graczy. Zapowiadało się super, powrót Arenasa, Miller, Foye jako uzupełnienie głębi składu, zdrowy Haywood, jeszcze lepszy Blatche. Dużo i gęsto, jak na wschód a nawet NBA playoff team jak się patrzy , do tego z wielkimi oczekiwaniami i chęcią odbudowania swoich karier. Niestety jak widać pieniędzy narazie na nich nie można stawiać, poczekamy jeszcze z miesiąc i albo będzie można powiedzieć że są melodia przeszłości i zwyczajnie trafili w słaby okres ligi czy też powoli się zgrywaja będą się pnąć do góry. Na dziś dzień 7-8 miejsce na Wschodzie to ich maks możliwości. Zresztą jak czytałem wypowiedzi zawodników Wizards ze Flip to geniusz a potem zobaczyłem jak Flip Saunders wyglądą i jaka ma minę jak przegrywają to od razu pomyślałem że to naprawdę jest koszykarski ''geniusz'', jego kariera powinna się zakończyć po pamiętnym komentarzu Webbera w studio TNT. Saunders jak widać nigdy nie miał i mieć nie będzie posłuchu wśród zawodników a na pewno nie tych starszych. Najgorszy starter NBA - DeShawn Stevenson. WTF ?

niedziela, 8 listopada 2009

Iverson drama i czemu Donnie tego nie czuje

Jak dla mnie zaczęło się za szybko i zbyt oczywiście. Odzyskał zdrowie, jest w świetnej formie i ma ochotę wszystkim udowodnić że to co stało się w Detroit jest nieporozumieniem. Mimo iż sytuacja w Detroit była nieźle pokręcona to oczywistym kozłem ofiarnym stał się Iverson. Practice ! a teraz starter ! w dupie mu się poprzewracało dodać do tego kryzys gospodarczy, mało kto chciał mu dać kontrakt na jeden rok w okolicach 3 milionów - na tle kontraktu Sheeda, Marburyego w Celtics, Goodena/Tima Thomasa w Spurs/Mavs i paru innych absurdalnie głupich ruchów - niepodpisanie Iversona było conajmniej zastanawiające. Hall of Famer, scoring champion, kontrakt który dla nikogo nie jest żadnym balastem, biorąc pod uwagę ile można było zyskać a ile stracić a także to ile wnoszą zawodnicy zarabiający w przedziale 1-4 mil/rok było to jeszcze bardziej zastanawiające. Nigdzie o tym nie czytałem ale chyba nie chodził z futerałem pełnym broni automatycznej na rozmowy z klubami czy też nie rozdawał iPodow ze ścieżką dźwiękową ''practice ? we talkin bout practice?''. Miało być Miami, miało być Charlotte, miało być LA. Miało być pięknie i sentymentalnie, Iverson przychodzi do drużyny z aspiracjami która podobnie jak on ma coś do udowodnienia i reszta to historia czy tez idealny scenariusz do filmu z happy endem. Tymczasem Iverson jest pariasem, chcą go w jednej z najgorzej funkcjonujących franczez NBA - Memphis Grizzles. Zespół coprawda z olbrzymim potencjałem gdzie cała pierwsza piątka sprawia wrażenie że mogłaby grać w przyszłości w Allstar game ale jakoś wspólnymi siłami nie potrafią tego zrobić do tego graja pod wodzą Lionella Hollinsa. Na dziś chyba najgorszy trener w NBA. Grizzlies nie mają osobowości, nie mają stylu, dużo biegają freelansują się i dużo przegrywaja dużo i gęsto.
Żeby nie było za łatwo Iverson w trzeci dzień obozu doznaje kontuzji i jest wyłączony na miesiąc, jak sam mówi ''gdyby to był mecz 7 Finałów to nie mógłbym zagrać'' brzmi poważnie. Ale mija miesiąc i zbliża sie opener, Iverson chce zagrać, prawie się wyleczył i uważa że jest gotowy do gry. Mecz w końcu o nie małym dla niego znaczeniu bo przeciwko Pistons. Hollins jednak traktuje go jak każdego innego i uważa że Iversonowi przydałby się jakiś trening , nie chce by Iverson znów się nadwyrężył i nie ma kondycji- biorąc pod uwagę karierę Allena, to on urodził się z kondycja do gry a granie z kontuzjami to jego znak firmowy. Ale nie ma co siać defetyzmu, Iverson nie gra, nic nie mówi nie ma problemu, wejdzie w rytm trochę poćwiczy i wróci na parkiet sezon nie kończy się w październiku tylko w listopadzie.
W każdym razie Iverson omija mecz z Pistons , z Raptors i już jest gotowy ale także omija mecz z Nuggets, jak na poziom waleczności Iversona i uwielbienie do grania przeciwko byłym drużynom to Allen omija o 2 mecze za dużo, szczególnie że już na drugi dzień gra z Kings, który to mecz przegrywają w dogrywce. Frustracja lekko narasta, Hollins wciska kity o przygotowaniu, obozie i całej rotacji podczas gdy pierwszopiątkowi nie potrafią wygrać z Beno Udrihem i spółką.Potem mamy mecz przeciwko Lakers. Nie trzeba mówić że Iverson uwielbia pojedynki z Kobem i często gęsto są to sezonowe klasyki, na dodatek Lakers są bez swoich podstawowych wysokich Paua i Bynuma i można by się spodziewać że nawiąża walkę a tymczasem mamy mocne wpierd&*. Z czego chyba nikt a Iverson szczególnie nie jest zadowolony. Iverson opuszcza klub z powodów osobistych. Szczególnie zastanawiające jest to że to miałbyć sezon Iversona, miał odzyskać dobre imię, miał niesprawiać problemów, miał liderować i pomóc młodym w załapaniu o co w tej lidze tak naprawdę chodzi. Wiadomo że krytykować jest najłatwiej i łatwiej jest pisać o tym jak coś nie wychodzi więc można było szybko zdać sprawę że sępy dość szybko zacznął latać nad Iversonem, jednak ciężko było mi sobie wyobrazić że tak szybko Iverson da nam to na co tyle jego wrogów oczekiwało. W końcu nie od dziś było wiadomo że Memphis będą słabi, że Iversonowi będzie się ciężko przedrzeć przez Conleya jak słabo by nie grał i jak mało by nie wnosił do gry. Iverson aż tak głupi nie jest i zdawał sobie sprawę z tego że jego komentarze w kierunku trenera i tego że chce grać w pierwszym składzie błyskawicznie będą odebrane przez krytyków i zaraz pojawią się miliony komentarzy na ten temat.
Moje przeczucie jest takie że nie zobaczyliśmy ostatniego meczu w wykonaniu Iversona na parkietach NBA, sezon pt. ''zaprzeczyć krytykom i odzyskać dobrę imię '' się tak naprawdę nie zaczął a przynajmniej mam taką nadzieję.Zwyczajnie za dużo rzeczy przeczy temu by Iverson po raz kolejny i tak błyskawicznie eksplodował czym definitywnie przekreśliłby swoja karierę.

Donnie Walsh nie czuł gry Jennningsa?!
Mimo iż wszystkie rzeczy wskazywały na to że Jennnings będzie świetnym koszykarzem- poradził sobie w Europie, grał w Eurolidze -2 najlepszej lidze na świecie, zaryzykował wiele robiąc z siebie królika doświadczalnego jadąc jako pierwszy do Europy a na koniec stwierdził że jest lepszy od Rubio i nie widzi powodów do zachwytu nad jego grą. Podsumowując olbrzymia pewność siebie z tzw. 'Sheed element' czyli jestem popieprzony, mówię co myślę i udowodnię na boisku wszystkim tym którzy we mnie nie wierzą. Biorąc pod uwagę tych z niewyparzoną gęba historia pokazuje że to raczej dobrzy zawodnicy byli - Payton, Shaq, Barkley, Isiah, Sheed, Rodman. Dla księdza z zakrystii to moze nie jest przyszły ministrant ale dla klubów NBA to zdecydowanie dobry znak - szczególnie że od momentu gdy został wybrany Stephen Curry nie było co brać w drafcie i wszyscy byli tacy bezpłciowi albo nie pewni że jedyne co można było zrobić to zaryzykować z Jenningsem. Oczywiście Ty Lawson był zupełną przeciwnościa Jenningsa - 4 lata w UNC, NCAA Champ, najlepszy rozgrywający ligi, doświadczony , z dobrego środowiska, fundamentalny idealny pewniak na środek 1 rundy.
Co chciałem to ostatnio skusiłem się na tego Jenningsa w pojedynku z Rosem i mogę powiedzieć że też nie czuję gry Brandona. Nadzwyczaj dobrze broni, nadzwyczaj dobrze rzuca, ma najchudszą nogę, spokojnie łapie się do all-skiny team - Jennings- Kevin Martin- Tay Prince, rozgrywa trochę jak chłopaczek w liceum - musi to boleć oczy Skilesa, choć nie traci tylu piłek ile przeciętny rozgrywający w liceum, słabo penetruje i nie widziałem jego go to move a na sam koniec dostał w decydującej akcji meczu blok od Derricka. Jeśli to jest kandydat na Debiutanta roku to słabi ci debiutanci.
Śmieszna ekipa te Milwaukee, nikt tam nic nie gra, Bell, Delfino, Warrick, Ridnour, MbahMoute to w najlepszym wypadku 6th man. Bogut na ich tle wygląda mega dobrze, chyba przez to granie w tych ekipach Bucks przez te lata zszedł trochę poniżej radaru i na moje oko mógłby startować w mistrzowskiej ekipie - obroni, fajnie poda, rzuci tyłem do kosza, rzuci hakiem, rzuci - Kevin Love - Brad Miller - Vlade Divac w jednym. Co najlepsze to widok Ilyasovy ten to już naprawdę wygląda jakby grał w liceum, debilne wejścia na kosz, słabe shot selection, ciągle sie przewracał o własne nogi, w innej decydującej akcji rzucił airballa albo to ta maseczka mu tak przeszkadza albo miał najgorszy mecz w historii ligi można się było albo śmiać albo można go było żałować nic mu nie wychodziło.
Biorąc pod uwagę że wszyscy się tam będą poprawiać wróci Redd to chyba Bucks będą w playoffs albo przynajmniej będą o nie walczyć. Twarda obrona, ciekawe ofensywne sety do tego wykorzystywanie matchupów na 40 zwycięstw powinno wystarczyć w tej lidze, zaskoczą parę drużyn tym swoim śmiesznym D-league składem.

wtorek, 3 listopada 2009

Pierwszy tydzień z NBA

W tym roku jakoś szybko i intensywnie się zaczęło.
Nie musimy sie już bać Lebrona.
Mecz Cavs - Celtics jak na październikową koszykówkę stał na całkiem wysokim poziomie. Szkoda tylko że już po pierwszym dniu sezonu wiemy że Cleveland znowu nas nie zaskoczą i ich gra będzie równie nudna jak w zeszłych latach czyli tzw. Lebron- heavy. Opening nite, nationally televised, Shaq Lebron i porażka jak dla mnie dość wymowna i mówiąca bardzo dużo o szansach Cavs w tym sezonie. Jeśli coś można było wydedukować z wielokrotnych porażek w playoffs to na pewno to że sam Lebron nie ma szans wygrać z ZESPOŁEM w playoffs, kogo by nie miał za pomagierów chociażby 10 allstarów to jednak mimo wszystko fajnie jest mieć system i zagrywki a nie zorganizować grę na poziomie elementarnym bo tylko do tego nadaje się Mike Brown. Z drugiej strony Pierce w rewelacyjnej formie miejmy nadzieję że utrzyma ją do końca sezonu i nie będzie go blokował ktoś pokroju Derricka Rose'a jaki świetny ten Rose by nie był. Shelden Williams i Daniels spełniają w nadmiarze swoje role a KG zdaje się wracać do swojej starej dobrej formy choć po paru zagrywkach - alley Lebron-Jamario i spudłowany breakaway dunk widać było że jeszcze nie do końca pewnie się porusza.
Chyba się w końcu doczekamy Wade vs Lebron
Na początku Lebron nie wchodził do playoffs, potem Wade sie kontuzjował a rok temu gdy wszystko zdawało się być ustawione Heat eksplodowali z Hawks i po raz kolejny nie mieliśmy przyjemności obejrzeć serii w której stana na przeciwko siebie. W tym roku Heat wracają z nowym składem, zmienili nazwę z Wades' na Heat, mają 5 nowych starterów, mają system i idzie ich oglądać. Wyleczony Jermaine, Q w krucjacie przeciwko 20 drużynom które wytrejdowały go tego lata w roli defensywnego stoppera, Beasley na swoim miejscu - jak czytałem te raporty o Beasleyu na SF to nie wiedziałem kogo bardziej pogięło, Wade nie musi zbierać 8 piłek na mecz ani nie musi ciągnąc drużyny przez 40 minut i Chalmers poprawiony w każdym elemencie.
Szok. Heat bez Wade'a zdobywają punkty, Heat mają lowpost presence- JO, Heat mają bangerów - Haslem/Joel Anthony, mają rzucających zza 3 - Q, JJ i Cook i maja trenera z prawdziwego zdarzenia. Rożnicę widać już w pierwszym tygodniu nawet jak sie patrzy na wyniki Hornets i Heat(obie drużyny grały z Knicks). Rok temu Heat wygraliby 2 z 3 meczy przy czym Wade musiałby grać po 45 minut i rzucić 35+punktów, w tym roku Wade ma przeciętne mecze a Heat gładko wygrywają.
Melo 4 MVP.
Nigdy nie byłem wielkim fanem jego osoby, ale zawsze wielkim fanem jego gry. Pamiętna zadyma z Knicks, utopienie medalu, Tracy McGrady w playoffs. Z drugiej strony zawsze go wydymali, 2 razy w Allstar game gdzie na SF nie ma praktycznie konkurencji od lat, ROTY dla Lebrona podczas gdy Melo wszedł z Denver(19 zwycięstw rok wcześniej) do playoffs, przyjemna dla oka gra tyłem do kosza gdzie niekwestionowanie jest najlepszym ''niskim''. W tym roku wszyscy pisali jak to się boją Blazers! Kto to jest kur@# Blazers, pierwsza runda playoffs Blazers ? ci Blazers ?
Wszyscy piszą jak to Spurs wracają na tron jeśli tylko Manu i Duncan się kolejny raz nie połamią.
Ludzie mówia o Magic. Tak o Magic z Vincem Carterem i Nelsonem i Lewisem którzy będą zdobywać decydujące punkty w playoffs?
Jak po playoffs Artest powiedział że Rockets byli druga drużyną w NBA to chciałem się niezgodzić, przecież to Nuggets grali w WCF i ich przestraszyli się Lakers, ale potem pomyślałem zdrowy Yao + bulteriery Scola, Battier i Artest + kryptoNate Brooks to rzeczywiście był team na Lakers i chyba najtwardszy team w NBA. Ale w tym roku nie ma Yao, Ron gra w LA a Denver wrócili jeszcze mocniejsi. Ty Lawson - idealna broń na Lakers, lepszy Melo i jeszcze bardziej zgrani Nuggets, jak jeszcze zobacze, że Nene gra jak równy z równym z Gasolem i się go nie boi to idę stawiać na nich pieniądze.
Rookie do you want a cookie?
Mówcie co chcecie, że Isiah był głupi, że wszystkich skłócił, że Knicks jeszcze do 2011 się nie będą mogli pozbierać po nim ale jeśli Zeke jest GMem Knicks to Brandon Jennings nigdy nie spada na 10 miejsce a oni nie biorą Jordana Hilla. Swoją drogą długi sezon przed Skilesem i paczką.

Zgadnij kto to ?
“I had no problems (with the hamstring),” Iverson said afterward. “I had a problem with my butt from sitting on that bench so long. That’s the only thing I got a problem with. Yeah, I’ll be disappointed (if he’s a sub this season)”
U gotta love Iverson.
Patrze na tą paczkę Memphis wychudzony Zach, wyjebany Gasol, Gay w contract year, lepszy Mayo, something to prove Iverson i extension year Conley - Don Nelson sprawiłby że rzucaliby 140 punktów na mecz a Larry Brown zrobiłby z nich 5 siłę Zachodu.

Kto nie robi tego trejdu ?
Stephen Jackson(10 mil i 4 lata) za Peje Stojakovica(14 mil i 2 lata) wiadomo że trzeba by to jakos w miarę prawnie wyrównać ale czy to nie jest taki sam trejd co zrobili trochę wcześniej wymieniając Tysona za Emeke. Tzw. Oszczędność w czasie. Do tego jeśli gdzieś można nie grać w obronie i wygrywać to Golden State zdają się być jednym z tych nielicznych miejsc.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Rockowy bełt czyli pare słów o Yes i U2

Podobno był koncert Yes w Spodku, 40 jubileusz, mój ulubiony zespół kiedys jeden z ulubionych teraz. Miałem jechać nań , niby bez Jona Andersona a podobnie brzmiącego Benoit niby bez Ricka a z Oliverem Wakemanem ale zawsze to wciąż Yes i Steve Howe. Obok koncertu King Crimson i Petera Gabriela to był najbardziej oczekiwany koncert od lat. Co prawda byłem na 35lecie ale jak tu nie jechać na 40 lecie. Długo nad tym myslałem dorobiłem sobie historyjke i ot co mi wyszło
Jak to mawiają parę historycznych faktów Yes w związku z nadchodzącym 40 leciem chcą wyruszyć w trasę. Niestety Jon Anderson ma niesprecyzowana chorobę układu oddechowego i lekarze zalecają mu 6-miesięczna przerwę. Z całego składu Yes bodajże tylko Chris Squire dzwoni by dowiedzieć się jak zdrówko. Obrażony Anderson zaczyna czuć się niedoceniany i niekochany przez resztę zespołu, który chce sobie pokoncertować. Mimo 6 miesięcznego opóźnienia Yes postanawia poczekać z 40 jubileuszem ale(tu zaczyna sie najlepsze) urządza casting na nowego wokalistę. Casting polega na tym że cover bandy przysyłają swoje próbki i stąd bierze sie Benoit David grający całe życie w Yes cover bandzie - swoja drogą wygląda i śpiewa jak Jon z tą różnicą że Jonem nie jest. Biorąc pod uwagę status każdego z muzyków Yes -
Howe - Asia, mega wirtuoz gitary, m.in. solo do Innuendo Queen
Wakeman - jedne z lepszych klawiszy w historii rocka
Squire - twarz i nazwa Yes
White - najsłabszy z nich wszystkich- swoją drogą kilkanaście lat temu jak Buford przechodził z Yes do King Crimson to mówił ze głównym powodem odejścia jest chęć grania czegoś bardziej zaawansowanego technicznie
Anderson - Vangelis i Yes
Biorąc pod uwagę wiek, ego i to że Jon Anderson jest twarzą Yes naprawdę trudno się nie dziwić że Jon poczuł się urażony że zastępuje go koleś z cover bandu a nie jakiś inny doświadczony wokalisty z szeroko pojętej sceny rockowej.
Warto wspomnieć że Jon powiedział że nie życzy sobie by koncertowali bez niego pod jego nieobecność spowodowaną chorobą na co Squire i Howe ' nazwa i prawa do Yes nie należą do Ciebie, to jedno a my się teraz rozgrzejemy na paru koncertach w Ameryce ty się wykurujesz to pojeździmy z jubileuszową imprezą'. Jon 'Krzyż na drogę'.
Wszystko było by fajnie gdyby tylko później sie nie okazało ze Jon Anderson koncertował sam po Europie i się nie okazało że koncert jest w Spodku nie w Kongresowej. To mi zwyczajnie wystarczyło i stwierdziłem że nie ma co psuć se wspomnień sprzed paru lat jak chłopaki mają ochotę odbębnić koncert w Katowicach.

Słuchając najnowszą płytę U2 mam wrażenie że Bono to nie tylko the biggest shit on planet earth(patrz South Park) ale też największy narcyz. Stopień ukochania swojego głosu w ''Go crazy....crazy tonite'' czy też tandetna wstawka na wejście w ''Magnificient'' daje dużo do myślenia. U2 ogólnie zostali sami na scenie rockowej, docieriają swoimi hitami prawie do wszystkich, całkiem się zMTVizowali i po 2000 roku - Beautiful day czy Elevation - naprawdę znakomite piosenki stali się ofiara własnej popularności i ich najnowsza płyta brzmi jakby była wyprodukowana przez producenta Ich troje. Bono jak widać przez te wszystkie lata mocno zazdrościł popularności kolegom z branży i teraz jak widać bierze ile wlezie. Zresztą można było to wszystko przewidzieć zaraz po tym jak nagrali piosenkę z Mary J Blige, brakuje tylko by Bono albo nagrał solowa płytę ale jak pokazała historia jest zwyczajnie za mało twórczy by to zrobić i takie publiczne ośmieszenie raczej nie nastąpi.

wtorek, 27 października 2009

NFL, London i english breakfast

Długo długo nie zobaczycie zdjęć z Londynu. Ledwo wsiadłem do metra kierującego sie na Wembley, zobaczyłem pełno kibiców w koszulkach - Favre, Rodgers -Packers, Campbell- Redskins !!!, Moss- Pats, Tampa Bay - Cadillac i Barber, Giants - Umeniyora, Strahan, Eli Dallas- Romo, Owens, no i morze Bradych, uśmiechnąłem się a potem sobie przypomniałem że zostawiłem aparat, trochę mniej się uśmiechnąłem a potem sobie przypomniałem że nie oglądam zdjęć, nie robie zdjęć , nie umiem ich robić i specjalnie mnie nie podnieca ustawianie się i pozowanie do zdjęć, więc znów sie szerzej uśmiechnąłem w końcu jak gdzieś nie byłeś i tego nie odczułeś nie odda ci tego żaden opis, żadne zdjęcie i żaden dźwięk, fajnie jest posłuchać obejrzeć czy poczytać o czymś ale to nigdy nie będzie to samo - czysty pragmatyzm czy jakoś tak.
Na miejscu miałem się spotkać z 3 kolesiami z którymi to wyruszyłem do Londynu- zapaleńcy z Husarii Szczecin, ale jak wysiadłem na stacji to wiedziałem że zlokalizowanie ich będzie możliwe dopiero na stadionie gdzie mieliśmy wspólne miejsca.
Na wejściu stragany z pamiątkami- mega tandeta poza Jerseyami, których nigdy nie nosze albo nosze sporadycznie więc wydawanie 45-130 funtów wydało mi się bezsensowne. Jedyny fajny TShirt - Patriots SuperBowl Champs 2004. Nienawidziłem ich wtedy, uwielbiam ich teraz. Poza tym kto kupuje przeterminowana koszulkę o 5 lat, w końcu Patriots maja wygrać teraz, zła Karma poszedłem dalej.
Pod stadionem tailgate party - jak to mówią wjazd za free - koncert, Coors lite i znów pyszniutkie angielskie kiełbaski, namiot z pamiatkami NFC namiot z AFC, namiot z Hall of Fame - było te ichnie trofeum, ubranko Bradyego i czyjeś buty.
Co by tam nie było to najfajniejsze było jak jakiś lebiegowaty Angol wyjebał się na pysk na prawie płaskiej drodze i zdarł se pół twarzy - rozumiem że 4 tysiące lat temu przestaliśmy polować i biegać po lasach ale to nie powód by zapomnieć od czego ma się ręce. Nie ma nic lepszego niż nabijanie się z czyjegoś nieszczęścia - przynajmniej dla mnie.
15:40. Jak na Angoli przystało mecz zaczyna się 5 o'clock. Pierdolone fajwokloki jak to mawiają.
Trzeba wejść, zobaczyć rozgrzewkę, nie przyjechałem pić piwo tylko zobaczyć jak się gra w futbol.
Miejsce wzdłuż boiska choć liczyłem na miejsce za bramką. Rząd tysiąc 500 sto 900. Dość wysoko, wchodzę po schodach, zaczynają bić mi brawo. Nie jednak nie mi. 12 wbiega na boisko z Hoyerem. Angielskie Go Tommy ! Nienawidze Angoli i ich akcentu.
Jak na moją studencką kieszeń - przelot , hotel 3 noce, bilet, metro , żarcie i zwiedzanie trochę drogo - ale jest Tommy, jest jak na reklamie - bezcenne. Flagi Tampy na każdym siedzonku w końcu Boston gra na wyjeździe. Wbiega Moss, Welker jest dobrze kto miał być jest. Jest Williams z Tampy i to by było na tyle z tych co kojarze.
Zresztą jak spotkaliśmy dużych grubych białych i atletycznych murzynów pod Buckingham Palace to wiedzieliśmy że są z Tampy tylko za bardzo nie wiedzieliśmy kto to. Ledwie co mieli najlepszą defensywe w 2002, ledwie co ich oglądałem ich w klasyku z Colts w 2003(jak dla mnie mecz decydujący o losach drużyny- pamiętny come back Peytona) a teraz grają no namesami. Dobrze że w NFL się szybko wszystko zmienia oczywiście poza Detroit.
Bill Belichick- obecny, chciałem kupić książke Halberstama bo niby w UK tak te NFL popularne ale Waterstones po raz kolejny mnie zawiódł. Waterstones to mega lipa, dużo miejsca, dużo półek dużo europejskiej literatury, kiepskie edycje lipne ceny - nie polecam. W Amsterdamie zresztą sie już o tym przekonałem ale myślałem że na angielskiej ziemi to będzie wyglądało trochę inaczej. Myliłem sie. American bookstore to jest księgarnia i cokolwiek tylko nie Waterstones.
Mały koncercik - fajny energiczny radiowy hicior zagrali nie znam nie pamiętam, Toni Braxton - Amerykański hymn, jakaś laska - God save the Queen i jedziemy.
Mecz...hmm, trochę bez historii. Szybkie INT zabiło morale Bucs, beznadziejny O-line, Freeman albo sackowany albo mu przeszkadzali, Williams troche pobiegał ale to nie RB klasy Ronniego Browna czy Petersona. Swoja droga polecam najnowszy czołg- model Ray Rice wyprodukowany w Baltimore - mecz z Vikes.
żeby było mało 2 INT w pierwszej kwarcie i Freeman już nie potrafił podać, kibice liczyli ze wejdzie Leftwich ale nic z tego, WRki (jak to mawiają Husarzy) Bucs, nie potrafili nic zagrać i nic zrobić do tego Freeman wygląda na 15 lat i biorąc wszystkie te czynniki pod uwagę, lipna O line, brak go-to WR to nie ma się co dziwić ze maja 0-6. Zdobywanie 1st down przychodziło naprawde z wielkim trudem.
Z drugiej strony Wes Welker all the way, returnowal, łapał - Patriots bez Welkera nie maja szans na nic. Moss albo był kontuzjowany albo znudzony, obstawiam że jest starszy, kontuzjowany i oszczędza się na ważniejsze mecze, zarówno w meczu jak i w całym sezonie nie zachwycił. Brady trochę za mało dokładny, INT w end zone ??
Najciekawsze było to że widząc całe boisko widzi się akcje zanim akcja nastąpi. W przypadku Patriots było zawsze widać że będzie TD a w przypadku Freemana że będzie INT.
Atmosfera na Wembley troche nijaka, zabrakło zdecydowanie home crowd, zabrakło szalonych fanów i dopingu, zresztą czego oczekiwać po kibicach Redskins, Packers, Giants i pozstałych 32 drużyn NFL. Do tego Wembley to bardziej hala niż stadion, temperatura na trybunach jakieś 20 stopni, zero wiatru, prawie że pełne zadaszenie.
Jak wychodziliśmy stwierdziliśmy w przyszłości meczu w USA, oni najchętniej Giants - Cowboys, ja najchętniej snow game - jak dla mnie ten mecz byłby sto razy bardziej emocjonujący jakby spadł śnieg. Najlepiej chyba grudzień- trwa NBA, NFL, i NCAA- bym zobaczył tydzień Knicks z Heat, Lakers Cavs + mecz Giants + UConn to bym był w 7 niebie.
Co by tu mówić, state of art te Wembley ale wrazie ewakuacji byśmy tam się tam zadeptali. Na Discovery mówili że Coloseum jest tak pomyślane by ewakuować ludzi w 3(10) minut. W 10 minut nie mogłem wyjść ze swojego sektora mimo tego że i tak stadion na koniec był pół pusty.(85 tys na mecz przyszło). Szacowałem że wrócę w 25 minut do domu, trochę się jeździło po świecie na koncerty rockowe do Niemiec więc nie brałem pod uwagę takich problemów. 90 minut poźniej byłem w hotelu. Pierdolone fajwokloki. Wszystko robią inaczej, inaczej jeżdża inaczej mówią po angielsku inaczej jedzą inne mają kurki w kranie innego Opla mają ogólnie są inni. Nienawidzę Angoli , Anglii, Londynu i wszystkiego co z nimi jest związane nawet ich browara- choć puby maja pierwsza klasa.

Podsumowując NFL Expierence 8,5/10 - zabrakło zatwardziałych fanów, NFL game 6/10 - zabrakło pare first downs dla Bucs by uczynić ten mecz naprawdę ciekawym Wembley 10/10 za wykonanie, wygląd estetykę, murawę; 4/10 za polsko-angielskie wykonanie i wymyslenie na wydostanie się z Wembley
0/10 za jedzenie w Anglii - english breakfast - fasolka w sosie pomidorowym, obrzydliwa stęchła kiełbaska, smazonyc pomidor bez skórki, jajko sadzone , tosty i dżem
Londyn - 3/10 - mam taki cel w życiu zwiedzić każda stolice świata i zaczynam od Europy- byłem Amsterdam 10/10, Praga 10/10, Bruksela - 8/10, Berlin 8/10, Koln 9/10(stolica Zachodnich Niemiec), Barcelona 10/10 + parę innych miast w europie mniejszych i większych, biorąc pod uwagę - takie rzeczy jak klimat, places to be, komunikacja, dostępność , ceny, jedzenie i pogodę - Londyn jest głośny, przeludniony, zatłoczony, jest niby europejski i młodzieżowy ale tylko niby, nie ma klimatu, ma lipną pogodę, lipne żarcie i poza fajnymi parkami - Regent, Green i Hyde to ciągle czułem się zmęczony , zagrożony, stłumiony i zagłuszony. 5 lat temu jak wracałem z pracy i płyneliśmy z kolegą promem - pomachalismy i powiedzieliśmy sobie nigdy więcej, nie wiem co teraz bedzie musiało przypłynać/przylecieć do Anglii żebym tam zawitał. Nigdy nie mów nigdy ale ja jak narazie mówię nigdy więcej Londynowi i UK. Nic mnie tam dobrego nie spotkało i nic dobrego mnie raczej tam nie spotka. Fuck UK !

PS. zapomniałbym - klejnoty królewskie - jedyna rzecz warta polecenia w Londynie.

środa, 21 października 2009

bełkot bełkot bełkot

Pierwsze co polecam to SI.com Ian Thomsen i jego wywiady ze scoutami, wiecie tymi co jeżdzą po halach, oglądają inne zespoły i ''się znają'' - warto przeczytać wszyscy rozpracowaniu od dołu do góry.
Tak sobie poczytałem o paru i wpadłem na Magic. Przyszli Vince, Bass, Barnes odeszli Hedo, Lee, zostali Gortat. Tak jak już nad nad tym myślałem Otis Thorpe zwyczajnie spierdolił. Związał sobie ręce i przez najbliższe 5 lat nie będzie mógł nic zmienić chyba że będzie można anulować kontrakty co było absurdalne i nie do pomyślenia w latach 80 więc nie przewiduje zmian w tym wypadku.
Co najważniejsze i najdziwniejsze to to jak ludzie szybko zapominają - 2 lata temu Nelson grał drugie skrzypce za Anthonym Johnsonem ponieważ SVG nie mógł znieść stylu gry Jameera i błędów przez niego popełnianych.
Rok później Nelson niewątpliwie się poprawił, zdecydowanie lepiej penetrował więcej trafiał, liderował i był siebie pewny niewątpliwie najważniejsza cecha u rozgrywającego, ale w połowie sezonu się połamał i już więcej nie zagrał.
Podsumowując SVG oddaje kluczyki do ofensywy Nelsonowi, któremu nigdy nie ufał ale 40 kilka dobry meczy zaważyło na decyzji. Biorąc pod uwagę to jak funkcjonowała ofensywa Magic w playoffs i jak wielka rolę pełnił Hedo - już pomijam jego wady - to naprawdę będę mocno zdziwiony jak Magic wyjdą poza 2 runde playoffs w tym roku z tym składem.
Ciekawostka Nelson nigdy(jeśli sie myle to nie zrobił tego więcej jak 2 razy) nie zanotował 10 asyst w meczu, Nelson nie widzi sensu w podawaniu do Gortata, Nelson jest SG na PG i widzieliśmy jaki ''pozytywny'' wpływ ma Nelson na wyniki Magic w Finałach.
Podsumowując Magic, którzy tak podobno chcą by Dwight się rozwinął w ofensywie - zamienili Courtneya ''nie musicie mi podawać, nie musicie mi rysować akcji wystarczą mi te ochłapy'' Lee i Hedo ''najlepszy point forward od czasu Pippena'' Turkoglu i Rafera ''jestem jednym z bardziej niedocenianych zawodników w lidze którzy co roku czynią olbrzymie postępy zaraz obok Stephena Jacksona'' Alstona na Jameera ''me me me'' Nelsona , Vince ''playoffs'' Cartera i całą plejade przepłaconych 8th manow. Brawo Stan brawo Otis powodzenia Dwight ! Zapamietaj dobrze te Finały bo długo długo tam nie wrócisz.

Z serii ''trejdowanie nie jest zabronione''
to jakiś pierwszy lepszy trejdzik pewnie ujrzymy już w październiku, a potem posypia się głowy jak wyklarują się ''have'' od ''havenots'' czyli ci co tankuja i maja zbędne kontrakty od tych co bedą chcieli wskoczyć na poziom wyżej.

Kto wchodzi w gre ?
''Haves''
Nuggets - maja prawie 10 milionów w papierku jako expiring contract z zeszłego roku i Wakrentein nie bedzie bał się tego uzyć jesli przyjdzie taka potrzeba - SJax ?

Miami - prawie 40 milionów w kończących się kontraktach, widzę dwie sytuacje kiedy odważa się to wykorzystać - nie wchodzimy do playoffs i musimy coś zrobić by Wade tu pozostał albo jesteśmy tak zajebiści ze jeden zawodnik dzieli nas od wskoczenia do ścisłej czołówki. Bioąc pod uwagę oba scenariusze to widząc skompstwo Rileya i Arisona czy tez pospolity kryzys daje 70% szans pierwszej opcji że trejd się stanie i jakieś 20% dla drugiej opcji. Podsumowując bieda bieda bieda i czarna dupa w Miami

Raptors - Bosh Bosh Bosh zatrzymać Bosha !!!

drużyn w stylu Bulls z zeszłego sezonu czyli '' o krok od playoffs'' na pewno pojawi się więcej wraz z trwaniem sezonu - może Pacers może Bobcats

''Have nots''

Bucks - Redd i Bogut
Warriors - SJax
Pistons - Rip i Tay
Suns - Amare/Nash ?
Kings - Martin
Grizzles- Iverson, Zach, Conely, Gay
Jazz - Boozer

Po weekendzie może wrzuce jakieś fotki z NFL London - jak opanuje html...

poniedziałek, 19 października 2009

Już za tydzień rusza NBA

W tym roku jestem w nastroju do kibicowania underdogom. Clippers, Warriors, Memphis, Heat, Bulls, Bobcats czy tez Nuggets(tak wlasnie oni).
Czemu miałby byc to rok Clippers ?
Lepiej powiedzcie mi czemu nie miałby?
Doszedł Rookie of the year, Baron wrócił z Tybetu i biorąc pod uwagę jego wypowiedzi(patrz Simmons deadline interview) to i Baron będzie w wielkiej formie, Kaman, Thornton poprawili się w wakacje, pozyskanie Butlera to był świetny ruch a w NBA jak to w NBA nic nie trwa wiecznie Mike Dunleavy nie jest co roku najgorszym trenerem w lidze a Steve Nash co roku nie awansuje do playoffs. Jak dla mnie dużo dużo pozytywów już na samym wstępie. Do tego Clippers maja to czego nie ma wiele drużyn w lidze marzących o tym by już w tym roku zaskoczyć lige.
Świeże nogi i głęboki skład - check
Baron Davis, Camby czyli ''byłem widziałem i wygrywałem już w tej lidze - check
Trener z prawdziwego zdarzenia - check
Pozytywny ''vibe'' wokół zespołu, żadnych większych kontuzji, żadnych problemów, wszystkim się podoba.
Nie widzę powodu by mieli lepszy sezon
niż Jazz - problem z Boozerem i spore braki na SG i SF, niech Sloan przestanie żartować z tym Millsapem na SF
niż Suns - at starting Center Channing Frye ! at starting shooting guard Jason Richardson ! and your coach Alvin Gentry ! Chwila o Suns. Uwielbiałem Gentry'ego z ksiażki SSOL, szczery, świetny i sympatyczny koleś można powiedzieć ze idealny asystent i kumpel ale trener z niego jest i będzie słaby, zwyczajnie zbyt ograniczony by pojąc lige. Do tego głębia składu nie powala - jeszcze starszy Steve Nash który od 3 lat ma w środku sezonu problemy z plecami i co roku omija kilka gier(0-20 są wtedy Suns ?). Suns będą chcieli biegać ale nie mają do tego ludzi Clippers Warriors czy Nuggets ich zwyczajnie rozstrzelają
niż Oklahoma - brakuje mi tam weterana i brakuje mi tam weterana trenera, nie mowie ze skład maja zły bo są z pewnoscią przyszłościa ligi ale podobnie jak Knicks nie maja w swoim składzie nikogo kto wie jak w tej lidze wygrywać i jak w niej grać

Co do Nuggets to dziwi mnie olbrzymia wiara w Blazers, którzy nic nie udowodnili i jedynie co zagrali to kosmiczny RS. Może i Oden w końcu się zregenerował ale to nie nogi przeszkadzały mu w grze tylko ciągłe łapanie fauli do tego nijak widze by Roy Aldridge duo było jakkolwiek lepsze od Carmelo Nene. Nuggets mimo wszystko sa zespołem kompletnym, pozyskali Afflalo (alldefensive NBA z potencjałem w ataku) i stracili jedynie Kleize z którego robi się zbawiciela Nuggets a tak naprawde nie mial 10 przeciętnych meczy w całym sezonie regularnym, rzadko kiedy trafiał, mało grał i lekko zawiódł wszystkich którzy na niego liczyli. W playoffs coprawda odżył ale na niewiele się to zdało. Droga do zwycięstwa/mistrzostwa prowadzi przez Carmelo i Nene jeśli Nuggets mają się liczyć w stawce o mistrzostwo to tych dwóch musi rozegrać swoje życiowe sezony.

Wschód poza playoffs
na pewno
Detroit, Knicks zdecydowanie najmniej charakteru w tych drużynach

zadziwią ale niezszokują
Wizards
tak naprawdę to od 2005 tam sie nic nie zmieniło. Arenas 2 lata nie grał w kosza, Jamison nadal jest tylko i aż kolesiem od zdobywania punktów w sytuacjach gdy zdawałoby się że to niemożliwe, Butler nadal jest najgorzej opłacana gwiazdą w NBA. Może i w końcu będą zdrowi, może i maja głębszy skład o Foye i Millera, ale prawda jest taka ze Wizards nie mogli i nie będą wygrywać dopóki nie będą mieli kogoś do kogo będą mogli podawać pod kosz - McGee będzie na tym etapie za 2 lata, Blatche to do-it-all ale i nie-wiadomo-kiedy-na-niego-liczyć a Flip Saunders jest na tym samym poziomie co Eddie Jordan jak nie gorszy. Jedyna istotna zmiana w Wizards od 2005 to to ze Barack Obama jest prezydentem i prezydent będzie na 20 kilku meczach, będzie świetna atmosfera, ESPN classics, playoffowa atmosfera - z pewnością będę ich oglądał ale w to że maja szanse pokonać Boston czy Cleveland zwyczajnie nie wierze.

niespełnione oczekiwania
Chicago Bulls
Co by nie mówić mają naprawdę dobrze skompletowany skład Rose, Deng ,Kirk, Salmons, Miller, Noah robią wrażenie idealne połączenie ofensywy z defensywą. Mimo wszystko chyba na te wielkie sukcesy chyba trochę za wcześnie, jest pare głodniejszych ekip i byczki będą musiały jeszcze rok poczekać zanim zacznie się ich poniekąd dominacja. Swoja droga akcje rozrysowane przez Del Negro w pamiętnej serii z Celtics były zdecydowanie jednymi z najlpeszych od czasu Pistons Larry'ego Browna.

kiedy indziej...

piątek, 16 października 2009

Startuje

Duzo nad tym myslalem, czasami mam ochote tyle napisac, tyle podyskutowac tyle powiedziec ze dziwie sie ze doszedlem do tego wniosku dopiero teraz. Patrzac na to co dzieje sie w internecie - Twitter, facebook, nk, WoW i inne cybernetyczne zycie to zakladanie bloga jest lekko przestarzale i nie-trendy.
Zyjemy w koncu w internecie, cale dni spedzamy przed komopterem i patrzac na to jak coraz bardziej zaglebiamy sie w internecie sprawia ze musze sie zastanawiac czy jest cos ze mna nie tak ze pisze do internetu, ze zamiast porozmawiac z kims, pisze do komputerow, do obcych ludzi ktorych nie znam i nie wiem czy chcialbym znac a takze nie wiem czy ich to interesuje. Tematyka bedzie rozna - duzo duzo NBA, pare spostrzezen z NFL i troche o muzyce szczegolnie rockowej ale troche i o Britney Spears.
Dzis natknalem sie na artykul na SI.com dotyczacy Kings, swietny draft 3 lata z rzedu. Tyreke Evans jako przyszly filar i podpora zespolu na lata. Przede wszystkim co uwielbiamto to ze Tyreke jako jedyny obok Griffina ma potencjal bycia franchise playerem(pwoiedzmy sobie Kevin Martin nim nigdy nie bedzie). Jennings(Peyton? Francis?) Rubio(Kidd) czy Flynn(poor-man Deron). Z Memphis od Calipariego od Worldwide Wesa. Czy mozna byl ktos pewniejszy w tym drafcie ?
Co z niego bedzie ? Sie jeszcze okaze juz sie mowi o ciaglych TripleDouble, stat filler, potencjal potencjal potencjal - zobaczymy. Ale co zachwyca mnie w Kings to to ze nie popelnili bledu podobnego do druzyn pokroju Bobcats i zatrudnili kogos kto nauczy ich grac w koszykowke. Patrzac na rozwoj Feltona, Okafora czy Geralda pod Brownem a tym co bylo przed Brownem moze spokojnie powiedziec ze postep w ich grze to niemal krok milowy, welcome to NBA ! Gay, Mayo Conely nadal jeszcze graja w NCAA. Dobry trener to nie tylko zwyciestwa ale tez i postep indywidualny, postep mysleniowy i nabieranie doswiadczenia ktorego nie nabraliby z kims kto nie ma pojecia i notuje 21-61 co sezon.
Swietny punkt w innym artykule Mannixa z SI
"We looked into the totality of these guys' careers and we talked to a lot of people that were around them," Wallace said. "We brought them in on our terms. We did not have to do a deal where we had to trade an O.J. Mayo or a Rudy Gay or a Mike Conley or a Marc Gasol. We didn't have to trade any draft picks. The longest contract is Zach with two more years. You can make the case that we were mortgaging our future if we started trading our core players. That's not the case. We are able to throw them on top of what we have and not shed any assets. Zach took cap room this year. He was essentially our free agent. And we got him for a less significant long-term commitment than if we went out and signed a new free agent on the market."
"At some point, you have to add some significant veterans to become more competitive to put yourself in position to be in games," Wallace said. "Or essentially your regular season begins to look like summer league. There has to be some meaning. Your players don't just grow with minutes; they grow with being in games that have some significance. Even if you don't make the playoffs, you're in the playoff race until later in the year. You're in higher stakes games in March and April."
i to mowia posmiewiska NBA Chris Wallace i Mike Heisley. Zeby sie rozwijac trzeba wygrywac, trzeba rywalizowac zarowno z przeciwnikiem jak i o miejsce w skladzie i minuty.

Patrzac na rebuilding Bobcats mozna powiedziec ze nawet jak 'Cats nie wejda do playoffs i wydali kupe forsy na Browna to i tak bylo warto, draftpicki sie rozwinely , skorzystaly z tego okresu i nauczyli sie gry. Mozna powiedziec ze dobry trener zwielokrotnia rozwoj zawodnikow tylko szkode ze w pewnym wypadku tak pozno.
Podobne odczucia chyba maja w Golden State. Nelson powinien odejsc ale gdyby odszedl to kto by go zastapil, jakis nowy koles, conajwyzej asystent pokroju Iavoroniego i Ellis, Randolph, Curry czy Biedrins niczego wiecej by sie nie nauczyli bo innego powodu nie widze dla ktorego go trzymaja. Bez Nelsona czeka ich powtorka z rozrywki i kolejne 10 lat beznadziejnosci i coroczne szukanie trenera. Patrzcie co w lidze jest na rynku Flip Saunders, Eddie Jordan i Lionel Hollins. szkoda ze nie ma Carlesimo i Iavoroni juz sie nie kwapi- takiej kadry trenerow to w NBA dawno juz chyba nie bylo.

Ostatni South Park z dziwkami - klasyk, moze juz mi sie nie chce tak smiac jak kiedys z ich odcinkow - seria 3-6, ale wciaz trzymaja wysoki poziom i nie widze niczego lepszego choc przyznam ze Wlatcy Moch sa naprawde niezli.
Jak SouthPark sie zmienil to juz inna sprawa, brakuje mi Barbradych, szkolnej i miastowej ekipy, malo kto utozszamia SP z Chefem a to byla przeciez jedna z glownych postaci, noi ogladajac teraz odcinki z pierwszych serii to roznica jakosci ''kreski'' wali po oczach i sprawia ze seria pierwsza wyglada bardziej archaicznie niz odcinki Psa Pluto.

Czytajac ESPN Simmons NFL picks trafilo mnie, moze to bylo takie oczywiste a ja taki glupi ale czytajac o Vegas pomyslalem sobie ze ktos tam w tym Vegas siedzi kto oglada miliony meczy, wie wszystko o zawodnikach, druzynach wie kazda plotke i wszystko o danym sporcie analizuje kupe danych i pracuje w sztabie opracowujacym stawki, +-, spready, punkty asysty i cokolwiek co da sie w sporcie opisac cyfra i placa im za to pieniadze i to na pewno nie male. Ciekaw jestem czy w gazecie Las Vega sa ogloszenia - Przyjme kogos do ustalania stawek i zakladow sportowych na calym swiecie !

Kiss wydaja plyte i beda na bank koncertowac - kto sie jara ? - i wyszla wkladka Teraz Rocka o Led Zeppelin - ktos czyta jeszcze Teraz Rocka - ktos pamieta jeszcze dawny Teraz Rock z lat 90 ?
Yes graja w Spodku - bylem na nich po zakonczeniu liceum - na 35lecie w Kongresowej - w pelnym skladzie, klasa sam dla siebie , szkoda ze bylem wtedy na etapie - nie poojmuje zycia czy tez jestem za glupi zyciowo by to docenic i zapamietac wiecej niz And you and I. Niestety piec lat pozniej poklocili sie z Andersonem, poszli w robienie kasy - Spodek ? you kid me ? Szkoda.
Jak to pwoiedzial kiedys Robert Fripp nie chce juz grac koncertow z King Crimson bo wie ze ani on ani pozostali nie beda w stanie zagrac tak jak 30 lat temu i nawet jesli dojdzie do koncertu to mozna zapomniec o wszlkich klasykach z pierwszych plyt z Schizoidem na czele.