poniedziałek, 19 października 2009

Już za tydzień rusza NBA

W tym roku jestem w nastroju do kibicowania underdogom. Clippers, Warriors, Memphis, Heat, Bulls, Bobcats czy tez Nuggets(tak wlasnie oni).
Czemu miałby byc to rok Clippers ?
Lepiej powiedzcie mi czemu nie miałby?
Doszedł Rookie of the year, Baron wrócił z Tybetu i biorąc pod uwagę jego wypowiedzi(patrz Simmons deadline interview) to i Baron będzie w wielkiej formie, Kaman, Thornton poprawili się w wakacje, pozyskanie Butlera to był świetny ruch a w NBA jak to w NBA nic nie trwa wiecznie Mike Dunleavy nie jest co roku najgorszym trenerem w lidze a Steve Nash co roku nie awansuje do playoffs. Jak dla mnie dużo dużo pozytywów już na samym wstępie. Do tego Clippers maja to czego nie ma wiele drużyn w lidze marzących o tym by już w tym roku zaskoczyć lige.
Świeże nogi i głęboki skład - check
Baron Davis, Camby czyli ''byłem widziałem i wygrywałem już w tej lidze - check
Trener z prawdziwego zdarzenia - check
Pozytywny ''vibe'' wokół zespołu, żadnych większych kontuzji, żadnych problemów, wszystkim się podoba.
Nie widzę powodu by mieli lepszy sezon
niż Jazz - problem z Boozerem i spore braki na SG i SF, niech Sloan przestanie żartować z tym Millsapem na SF
niż Suns - at starting Center Channing Frye ! at starting shooting guard Jason Richardson ! and your coach Alvin Gentry ! Chwila o Suns. Uwielbiałem Gentry'ego z ksiażki SSOL, szczery, świetny i sympatyczny koleś można powiedzieć ze idealny asystent i kumpel ale trener z niego jest i będzie słaby, zwyczajnie zbyt ograniczony by pojąc lige. Do tego głębia składu nie powala - jeszcze starszy Steve Nash który od 3 lat ma w środku sezonu problemy z plecami i co roku omija kilka gier(0-20 są wtedy Suns ?). Suns będą chcieli biegać ale nie mają do tego ludzi Clippers Warriors czy Nuggets ich zwyczajnie rozstrzelają
niż Oklahoma - brakuje mi tam weterana i brakuje mi tam weterana trenera, nie mowie ze skład maja zły bo są z pewnoscią przyszłościa ligi ale podobnie jak Knicks nie maja w swoim składzie nikogo kto wie jak w tej lidze wygrywać i jak w niej grać

Co do Nuggets to dziwi mnie olbrzymia wiara w Blazers, którzy nic nie udowodnili i jedynie co zagrali to kosmiczny RS. Może i Oden w końcu się zregenerował ale to nie nogi przeszkadzały mu w grze tylko ciągłe łapanie fauli do tego nijak widze by Roy Aldridge duo było jakkolwiek lepsze od Carmelo Nene. Nuggets mimo wszystko sa zespołem kompletnym, pozyskali Afflalo (alldefensive NBA z potencjałem w ataku) i stracili jedynie Kleize z którego robi się zbawiciela Nuggets a tak naprawde nie mial 10 przeciętnych meczy w całym sezonie regularnym, rzadko kiedy trafiał, mało grał i lekko zawiódł wszystkich którzy na niego liczyli. W playoffs coprawda odżył ale na niewiele się to zdało. Droga do zwycięstwa/mistrzostwa prowadzi przez Carmelo i Nene jeśli Nuggets mają się liczyć w stawce o mistrzostwo to tych dwóch musi rozegrać swoje życiowe sezony.

Wschód poza playoffs
na pewno
Detroit, Knicks zdecydowanie najmniej charakteru w tych drużynach

zadziwią ale niezszokują
Wizards
tak naprawdę to od 2005 tam sie nic nie zmieniło. Arenas 2 lata nie grał w kosza, Jamison nadal jest tylko i aż kolesiem od zdobywania punktów w sytuacjach gdy zdawałoby się że to niemożliwe, Butler nadal jest najgorzej opłacana gwiazdą w NBA. Może i w końcu będą zdrowi, może i maja głębszy skład o Foye i Millera, ale prawda jest taka ze Wizards nie mogli i nie będą wygrywać dopóki nie będą mieli kogoś do kogo będą mogli podawać pod kosz - McGee będzie na tym etapie za 2 lata, Blatche to do-it-all ale i nie-wiadomo-kiedy-na-niego-liczyć a Flip Saunders jest na tym samym poziomie co Eddie Jordan jak nie gorszy. Jedyna istotna zmiana w Wizards od 2005 to to ze Barack Obama jest prezydentem i prezydent będzie na 20 kilku meczach, będzie świetna atmosfera, ESPN classics, playoffowa atmosfera - z pewnością będę ich oglądał ale w to że maja szanse pokonać Boston czy Cleveland zwyczajnie nie wierze.

niespełnione oczekiwania
Chicago Bulls
Co by nie mówić mają naprawdę dobrze skompletowany skład Rose, Deng ,Kirk, Salmons, Miller, Noah robią wrażenie idealne połączenie ofensywy z defensywą. Mimo wszystko chyba na te wielkie sukcesy chyba trochę za wcześnie, jest pare głodniejszych ekip i byczki będą musiały jeszcze rok poczekać zanim zacznie się ich poniekąd dominacja. Swoja droga akcje rozrysowane przez Del Negro w pamiętnej serii z Celtics były zdecydowanie jednymi z najlpeszych od czasu Pistons Larry'ego Browna.

kiedy indziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz